Druga odsłona filmu "Diuna" w reżyserii Denisa Villeneuve’a kontynuuje tradycję adaptacji kultowej powieści Franka Herberta, zapoczątkowaną przez Davida Lyncha w 1984 roku. Poznaj fascynującą historię niezrealizowanego projektu Alejandro Jodorowsky'ego, który mógł diametralnie odmienić losy kina science-fiction.
- Pierwsza próba adaptacji prozy Herberta
- Obsada nie z tego świata
- Ambitna wizja Jodorowsky’ego i jej ślad w popkulturze
- Sci-Fi w lynchowskim wydaniu
- Dalsze losy adaptacji Diuny
Pierwsza próba adaptacji prozy Herberta
Druga odsłona filmu Diuna w reżyserii Denisa Villeneuve’a pozostaje jednym z najbardziej dochodowych filmów tego roku wg rankingu box office. Na dzień dzisiejszy film zarobił ponad 700 mln dolarów, co przy budżecie 190 milionów stanowi pokaźny zwrot tej produkcji.
Warto zaznaczyć, iż nie jest to pierwsza próba przeniesienia na ekran tej kultowej powieści science-fiction z 1965 roku. W 1984 roku, już dwie dekady po jej premierze, powstała wersja kinowa w reżyserii Davida Lyncha, wyprodukowana przez Dino De Laurentiisa. Jednak pierwsza ekranizacja Diuny Franka Herberta mogła wyglądać zupełnie inaczej.
Prace nad kinową adaptacją prozy zaczęły się już w latach 70-tych, kiedy Jean-Paul Gibon nabył prawa do tytułu. Na reżysera wytypował chilijskiego artystę surrealistycznego Alejandro Jodorowskiego, znanego ze swoich awangardowych i eksperymentalnych filmów takich, jak „Święta Góra” czy „Kret”. Producentem został Michel Seydoux, francuski biznesmen.
Budżet filmu wyceniono początkowo na prawie 10 milionów dolarów. Aby zrealizować swoją wizję artystyczną, Jodorowsky postanowił zaprosić do współpracy samych nietuzinkowych artystów. Do stworzenia storyboardu zatrudnił Jean Girauda, twórcę komiksów, który później zasłynął szerzej pod pseudonimem Moebius. W dalszej kolejności Jodorowsky zaczął poszukiwania specjalisty od efektów specjalnych. Zanim Chris Foss zasilił zespół, prowadzono rozmowy m.in. z Douglasem Trumbullem, który zajmował się efektami w Odysei Kosmicznej 2001. Zespół zasilił również Dan O’Bannon, który odpowiadał wcześniej za efekty specjalne w filmie Johna Carpentera pt. „Dark Star” a później stworzył kultowy „Powrót żywych trupów”.
Obsada nie z tego świata
Obsadę filmu Jodorowsky planował równie nieprzeciętną. Główną rolę Paula Atrydy planował powierzyć swojemu 12-letniemu synowi Brontisowi. Jego filmowego ojca, Księcia Leto miał zagrać, znany z serii filmów o Kung-fu, David Carradine. W roli Wielebnej Matki zakonu Bene Gesserit planowano obsadzić dawną gwiazdę kina niemego Glorię Swanson, znaną chociażby z filmu „Bulwar zachodzącego słońca” Billy’ego Wildera. W Barona Harkonnena miał wcielić się sam Orson Welles. Ponoć do powrotu z emerytury został przez Jodorowskiego zachęcony obietnicą, że zatrudni specjalnie dla niego jego ulubionego kucharza do gotowania mu posiłków na planie przez cały czas trwania zdjęć. Jego bratanka, Feyda-Rautha, miał zagrać sam Mick Jagger. Co ciekawe, w wersji Lyncha tę samą rolę powierzono Stingowi.
Najbardziej kontrowersyjną decyzją castingową było jednak obsadzenie w roli Imperatora Padishaha samego Salvadora Dalego. Ten miał ponoć dostać za każdą minutę na planie kwotę 100,000 dolarów, co uczyniłoby go najbardziej opłacanym aktorem na świecie. Miał pojawić się jednak w całym filmie na jedyne 3 minuty. W reszcie ujęć zastąpiłby go robotyczny dubler. Sam Dali miał również dosyć wygórowane wymagania, chciał być wszędzie przewożony helikopterem i umożliwić zatrudnienie grupy jego przyjaciół jako statystów. Domagał się również, aby w roli Księżniczki Irulany obsadzono jego muzę Amandę Lear, na co Jodorowsky się zgodził.
Salvador Dali zapoznał Jodorowskiego z twórczością szwajcarskiego artysty H.R. Gigera, który w dalszej kolejności miał zacząć odpowiadać za koncepcje graficzne związane z rodem Harkonnenów. Na podstawie tych niewykorzystanych prac Giger stworzył później postać tytułowego Obcego z filmu Ridleya Scotta.
Jodorowsky chciał również zadbać o to, aby ścieżka dźwiękowa filmu była równie unikalna i intrygująca co oprawa wizualna. Pierwsze propozycje zakładały zaangażowanie zespołów takich jak Gong i Tangerine Dream czy Mike’a Oldfielda. Ostatecznie zdecydowano się na zespoły Pink Floyd i Magma.
Ambitna wizja Jodorowsky’ego i jej ślad w popkulturze
Prace nad filmem zaczęły się jednak szybko wymykać spod kontroli. Jodorowsky chciał stworzyć film trwający ponad 10 godzin, a w tamtych czasach dwugodzinny film był już uznawany za przydługi. Z kolei w międzyczasie aż 5 milionów dolarów zostało wydane na koszty związane z przedprodukcją, a całkowity budżet miał wzrosnąć nawet do 15 milionów dolarów. Co ciekawe, wydane rok później pierwsze „Gwiezdne Wojny” miały budżet wysokości 11 mln dolarów.
Szukając finansowania, twórcy filmu przedstawiali swój storyboard wielu producentom w Hollywood. MGM, Universal czy Warner Bros to jedne z wielu studiów, przez które przechodził kultowy scenorys.
Niestety w 1976 roku produkcja filmu została wstrzymana. Koncepcje i pomysły zespołu zebranego przez Jodorowskiego miały jednak dalszy wpływ na rozwój kinematografii. Cały storyboard zawierał więcej niż 3000 rysunków koncepcyjnych umieszczonych na prawie 12 kilogramach papieru. Podobno aż 10 kopii scenorysu krążyło po całym Hollywood. Zawarte w nim pomysły i koncepcje, a nawet kadry, zostały wykorzystane w późniejszych filmach takich jak „Gwiezdne Wojny”, „Flash Gordon”, „Terminator”, „Piąty Element” czy wcześniej wspomniany „Obcy”. W listopadzie 2021 roku na aukcji w paryskim oddziale Christie’s jedna z kopii scenorysu została sprzedana za zawrotną kwotę prawie 3 milionów dolarów, czyniąc ją drugą najdroższą książką sprzedaną w tym domu aukcyjnym.
Sci-Fi w lynchowskim wydaniu
Kilka lat po anulacji produkcji Jodorowskiego, prawa do książki nabył Dino De Laurentiis. Wstępnie reżyserem miał zostać Ridley Scott, jednak wskutek nieporozumień zrezygnował a jego miejsce zajął David Lynch, który miał już na koncie takie filmy, jak nominowany do Oskara „Człowiek Słoń” czy „Głowę do wycierania”. Koszt realizacji jego wersji wyniósł aż 45 milionów dolarów. Za ścieżkę dźwiękową odpowiadał zespół Toto, z gościnnym udziałem Daniela Lanois oraz braci Briana i Rogera Eno. Obsada, może nie tak imponująca i oryginalna jak wcześniej planowanej produkcji, zgromadziła również ciekawe osobowości. W rolę Paula Atrydy wcielił się, wtedy jeszcze początkujący aktor Kyle McLachlan, dla którego był to kinowy debiut. Sam Kyle McLachlan został później jednym z ulubionych aktorów Lyncha i zagrał główne role w jego kolejnych kultowych produkcjach m.in. „Blue Velvet” czy „Twin Peaks”. W roli Stilgara pojawił się Everett McGill, a w roli Kapitana Iakina Neufa wystąpił Jack Nance. Co ciekawe oboje również później zasilili skład obsady serialu „Twin Peaks”.
Rolę Chani, fremenki partnerującej Paulowi otrzymała Sean Young, znana z filmu „Blade Runner”. W innych rolach pojawili się m.in. Sting, Brad Dourif znany z roli Grimy we „Władcy Pierścieni”, Patrick Stewart czyli kultowy już Jean-Luc Picard z serii „Star Trek”, Freddie Jones, Jürgen Prochnow znany z filmu Das Boot, czy Dean Stockwell. Z dwoma ostatnimi Lynch również pracował później przy innych produkcjach.
Film zarobił 6 mln dolarów w pierwszy premierowy weekend, plasując się na drugim miejscu box office’u, tuż za „Gliniarzem z Beverly Hills”. Ostatecznie film zarobił 30 mln dolarów (odpowiednik 90 mln dolarów dzisiaj). Mimo dosyć szerokiej kampanii reklamowej i biorąc pod uwagę o wiele większe koszty produkcji, film okazał się klapą finansową. Diuna Lyncha od razu po premierze nie spotkała się też ze zbyt przychylnymi recenzjami krytyków filmowych. Filmowi zarzucano chaotyczność, brak struktury oraz nieczytelność fabuły a nawet homofobiczność. Nie przeszkodziło mu to zostać jednym z kamieni milowych kina Science Fiction.
Dla dzisiejszego pokolenia miłośników kina science-fiction, efekty specjalne użyte w ekranizacji Lyncha mogą wydawać się dosyć przestarzałe i kiczowate, z trudem sięgające poziomowi tych z Gwiezdnych wojen” z 1977 roku. Mimo tona dobry odbiór warstwy wizualnej filmu wpływają dobrze dobrane i zaprojektowane lokacje, scenografia oraz kostiumy.
Wersja telewizyjna filmu trwała aż trzy godziny, ponad 40 minut więcej niż oficjalna wersja kinowa. To nadal mniej, niż zakładane 10 godzin Jodorowskiego. Sam Lynch odciął się jednak od niej i postanowił nie wspominać o niej wywiadach. Twierdził, że jego wizja artystyczna została ograniczona przez producentów oraz sponsorów, którzy nie zezwolili mu na kontrolę nad ostatecznym montażem filmu. Jego nazwisko zniknęło nawet z niektórych wydań i zostało zastąpione przez nikomu nic nie mówiący pseudonim.
Dalsze losy adaptacji Diuny
W latach dwutysięcznych powstały dwa seriale oparte na książkach Herberta. Pierwszy z nich spotkał się z całkiem dobrym odbiorem, podobnie jak jego kontynuacja. Zostały one uznane jako całkiem przystępne, biorąc pod uwagę złożoność i szczegółowość prozy Herberta. Zwrócono również uwagę na wyraźne wyeksponowanie silnych kobiecych postaci oraz krytykę fundamentalizmu oraz władzy absolutnej. Serial „Dzieci Diuny” zdobył też nagrodę Emmy za efekty specjalne w 2003 roku.
Na podstawie prozy Herberta powstały również gry komputerowe oraz zabawki. Firma Funko wypuściła na rynek serię figurek inspirowanych zarówno wersją Lyncha, jak i Denisa Villeneuva.
W 2013 roku Frank Pavich zdecydował się opowiedzieć o historii dzieła, które nigdy nie powstało, w filmie dokumentalnym pt. „Jodorowsky’s Dune”. Zawarł w nim wywiady z osobami, które pracowały przy produkcji filmu, z samym Jodorowskim na czele. Dokument został doceniony przez krytyków i zdobył szereg nagród.
Dzisiaj możemy jedynie domyślać się jak kolorowa i awangardowa mogłaby być Diuna w rękach Jodorowskiego i mieszanki wybuchowej artystów i aktorów, których zebrał w jeden zespół.
Jest jednak coś, co łączy niezrealizowany film Jodorowskiego z nową produkcją Denisa Villeneuve’a. To Lea Seydoux, będąca siostrzenicą Michela Seydoux, niedoszłego producenta pierwszej Diuny. Wcieliła się ona w rolę Lady Margot Fenring.
Każda z ekranizacji prezentuje inne podejście do kultowej prozy Herberta, począwszy od samego scenariusza i budowania sylwetek postaci, kończąc na scenografii, kostiumach czy ogólnym nastroju budowanym przez muzykę i dźwięk. Wszyscy, którzy przeczytali „Diunę” oraz jej kontynuacje, może sam porównać, która wersja jest bardziej zgodna z historią zawartą w książkach.
Tymczasem drugą część Diuny Dennisa Villeneuve’a obejrzysz już dzisiaj w Vectra VOD.
Autor: MP-A